Duży dom na prywatnej posesji miał w zasadzie same plusy, zaczynając od czystego powietrza, na ciszy i spokoju kończąc. Kłopotliwe było jednakże oświetlenie posesji, szczególnie części z drogą dojazdową i niedużym chodnikiem, prowadzącym do wejścia do domu. Wielkość działki oznaczała, iż musiałbym zainwestować znaczne środki w latarnie, które później musiałyby być podłączone do sieci energetycznej. Nie chcąc dokładać sobie kosztów, zacząłem rozglądać się za alternatywnymi metodami oświetlenia posesji.
Lampy oświetleniowe na baterie słoneczne
Na rozwiązanie problemu z oświetleniem wpadłem praktycznie przypadkiem, podczas przechadzki po mieście. Zauważyłem tam lampy, oświetlające prywatny teren, które były wyposażone w niewielkich rozmiarów panele słoneczne. Od zwykłych lamp różniły się wyłącznie obecnością owych paneli, więc postanowiłem dowiedzieć się nieco więcej o takim rodzaju oświetlenia. Poszukiwania długo nie trwały, bo tego typu lampy solarne były już od dłuższego czasu w normalnej sprzedaży i zbierały całkiem pozytywne opinie. Wybór najróżniejszych modeli był ogromny, aczkolwiek od razu przypadły mi do gustu lampy wyglądające niczym starodawne latarnie, o zdecydowanie ozdobnej i przyjemnej dla oka stylistyce. Były one dostępne zarówno jako lampy wykonane z autentycznego kutego żelaza, lub z tworzywa sztucznego. Druga opcja była o wiele tańsza, aczkolwiek pierwsza posiadała swoisty urok i specyficzny wygląd, więc po krótkim namyśle, zdecydowałem się zamówić właśnie kute lampy, bo świetnie pasowały zarówno do oświetlenia zarówno ogrodu jak i podjazdu, w obu miejscach prezentując się świetnie i idealnie dopełniając wystrój otoczenia. Żelazne lampy były ciężkie i bardzo stabilne po zamontowaniu w ziemi, i nie było absolutnie żadnej możliwości by przewróciły się pod wpływem silnego wiatru czy nawet uderzenia. Najlepszą ich zaletą była jednak niewątpliwie bateria słoneczna, którą owe lampy były zasilane.
Każda lampa była wyposażona w miniaturowe panele słoneczne i fotokomórkę, która rejestrowała zmianę nasłonecznienia i automatycznie włączała lampy wieczorem, i wyłączała po wschodzie słońca. Lampy można było również ręcznie zaprogramować, by włączały się automatycznie o wskazanej na wewnętrznym zegarze godzinie, choć była to funkcja opcjonalna. Same baterie ładowały się szybko, wytrzymując całonocną pracę bez większego trudu, a przez dzień niemal całkowicie regenerowały akumulatory. Oświetlenie takie nie generowało absolutnie żadnych dodatkowych kosztów oprócz samej ceny zakupu.